Z Ołehem Wernykiem, liderem niezależnego ukraińskiego związku zawodowego Obrona Pracy, o rewolucji ukraińskiej 2013-2014 rozmawia Michał Jasiński. (Part 1)
Z Ołehem Wernykiem, liderem niezależnego ukraińskiego związku zawodowego Obrona Pracy, o rewolucji ukraińskiej 2013-2014 rozmawia Michał Jasiński.
Po przyjeździe do Kijowa szukałem kogoś, kto reprezentowałby punkt widzenia na ukraińską rewolucję 2013-2014 odbiegający od dominującej narracji. W jednym z wywiadów krytykował pan Majdan z pozycji lewicowych, jednak zakres pańskiej krytyki nie był dla mnie jednoznaczny. Jeżeli uważa pan, że Majdan nie ma sensu, to potraktujemy naszą rozmowę jako ćwiczenie intelektualne. Polacy od lewa do prawa zgodnie popierają rewolucję ukraińską, z wyjątkiem skrajnej prawicy, głównie kresowian, którzy nie wybaczyli UPA mordu na swoich bliskich, i skrajnej lewicy, głównie dawnych działaczy z czasów PRL-u, którzy wciąż opłakują upadek bloku wschodniego. Gwoli ścisłości, podzieliło się też środowisko akademickie. Jeśli natomiast formułuje pan konstruktywną krytykę, chciałby pan podzielić się spostrzeżeniami mogącymi zapobiec powtórzeniu się nieudanej pomarańczowej rewolucji sprzed dziewięciu lat, to nadstawiam ucha z zaciekawieniem.
To bardzo złożona kwestia. Jako lider związkowy analizuję fenomen Majdanu z punktu widzenia niezależnych związków zawodowych. Poza tym przez 16 lat byłem pracownikiem naukowym na Wydziale Prawa Narodowego Uniwersytetu Kijowskiego im. Tarasa Szewczenki, dlatego przywykłem analizować wszelkie zjawiska możliwie obiektywnie, z uwzględnieniem wszystkich plusów i minusów. Nie mogę wypowiadać się emocjonalnie, tylko naukowo. Ilekroć ludzie pytają mnie, czy jestem za Majdanem, czy przeciw, mówię, że jest to wieloaspektowe zjawisko obejmujące wiele segmentów. Każdy z tych segmentów pilnuje własnych interesów, które w określonym momencie połączyły się z interesami innych segmentów. Na jakiś czas zanikły istniejące między nimi sprzeczności.
Może zacznijmy od początku, od przyczyn upadku reżymu Janukowycza.
Reżym Janukowycza był silnym czynnikiem jednoczącym. Jego rządy nie były krwawe, ale bardzo totalne. Miały tendencję do ograniczania praw i wolności obywateli, do monopolizacji biznesu. Istniało w nich wiele różnych negatywnych tendencji, obecna była tendencja prorosyjska, i co najważniejsze, jakość życia obywateli Ukrainy za Janukowycza stale się pogarszała. Powodowało to ogólne niezadowolenie czynnika narodowego. Bardzo ważne sektory gospodarki, dochodowe przedsiębiorstwa, podczas prywatyzacji podporządkowywały się rosyjskiemu biznesowi. Musiało to niepokoić właścicieli ukraińskiego biznesu jako konkurujących z rosyjskimi. W dodatku Janukowycz jako prezydent Ukrainy zaczął wspierać biznes, który związany był z jego własną rodziną. Tak zwana “Rodzina” to syn Janukowycza, Ołeksandr, który z pomocą ojca zaczął tworzyć własne finansowo-przemysłowe imperium. Powstała niebezpieczna sytuacja dla tych oligarchów, liderów ukraińskich finansowo-przemysłowych grup, którzy już stabilizowali się na rynkach ukraińskich, że przy pomocy prezydenta Janukowycza korporacje jego syna i jego przyjaciół, Serhija Kurczenki i innych, po prostu wyprą wszystkich pozostałych oligarchów: Kołomojskiego, Firtasza, Pinczuka, Jarosławskiego i pozostałych. Poczuli oni, że istnieje takie realne niebezpieczeństwo. Oligarchiczny moment w rewolucji jest bardzo ważny. Nie można go nie dostrzegać ani bagatelizować.
Powstała unikatowa sytuacja, w której siły zjednoczyli oligarchowie obawiający się o swoją własność, systemowa opozycja i siły nacjonalistyczne, skoncentrowane na zachodzie i w centrum Ukrainy. Kluczowy biznes, który wcześniej wspierał Janukowycza i jego Partię Regionów, powstał przeciwko niemu. Podobnie zrobiła systemowa opozycja, nazwijmy ją nacjonalistyczno-demokratyczną, nacjonalistyczno-liberalną, czyli Tymoszenko, Turczynow i Batkiwszczyna, UDAR i Kłyczko, czyli liberałowie, systemowi nacjonaliści czyli Swoboda (organizacja radykalna i nacjonalistyczna, ale zarazem systemowa, wchodząca w skład parlamentu), a także ci, którzy potem połączyli się w ramach Prawego Sektora, radykalna opozycja pozasystemowa. W pewnym momencie doszło do symbiozy tych wszystkich sił. Stało się tak, gdy Janukowycz odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE w listopadzie 2013 roku.
Ten czynnik zjednoczenia opozycji umiarkowanej i radykalnej z oligarchatem doprowadził w dużej mierze do tego, że ruch ten, w postaci Majdanu, zwyciężył. Dla mnie jednak najważniejsze jest to, że oprócz opozycji umiarkowanej i radykalnej, oprócz oligarchów, istniał ruch oddolny, ogólnodemokratyczny, który nie uważał się za część opozycji, a tym bardziej za nacjonalistów, ale walczył przeciwko Janukowyczowi i jego reżymowi. Ten ruch otrzymał umowną nazwę “obywatelski sektor Majdanu” albo “Majdan niepolityczny”. Tworzy on faktycznie struktury społeczeństwa obywatelskiego na Ukrainie.
Czy obecnie uosabia go Samoobrona Majdanu?
Nie, obecnie ruch ten nie ma, niestety, osobowości. Dlaczego? Ruch zaczynał się jako protest pokojowy i niepolityczny. Był to ruch społeczeństwa obywatelskiego, połączonego sieciami społecznościowymi, przeciwko dyktaturze, za demokracją, za wyborem europejskim. Ten ruch popierałem i nadal go popieram. To samo stanowisko prezentuje mój związek zawodowy.
Czy przychodził pan na Majdan?
Naturalnie. Wszyscy tu byliśmy. Nie można było tu nie być. Nie nocowałem wprawdzie na Majdanie, ale wszyscy na niego chodziliśmy, coś robiliśmy. Na czym polega problem? Istniała określona dynamika rozwoju sytuacji. Działania reżymu Janukowycza w dużej mierze były idiotyczne, samobójcze. Prezydent robił wszystko, żeby sobie zaszkodzić. Dopóki stopień przemocy, zbrojnej przemocy i naruszeń prawa ze strony milicji i służb specjalnych był mniejszy, ruch obywatelski miał większy wpływ na Majdan, ale gdy zaczęły się prześladowania, zabójstwa, rozpędzanie studentów, to stopniowo w ramach Majdanu umacniały się grupy militarne, radykalne skrzydła. Na początku Prawy Sektor w ogóle nie odgrywał żadnej roli, ale gdy Berkut i milicja zaczęły dokonywać aktów przemocy zorganizowanej przeciwko Majdanowi, gdy władze zaczęły za pieniądze z rosyjskojęzycznych południowowschodnich regionów kraju werbować “sportową młodzież” zwaną tutaj “tituszkami”, która rozpędzała zgromadzenia w całej Ukrainie, to sytuacja uległa zmianie. Nie robię wyrzutów tym chłopakom. Pochodzą z biednych regionów, bo i cała Ukraina jest biedna. Istnieje ogromna przepaść między oligarchami a masami. W związku z tym, gdy u bezrobotnej młodzieży pojawia się możliwość zarobienia pieniędzy, nie ma ona wielkiego wyboru. Pojedziesz do Kijowa, pobijesz kogoś na wiecu, dostaniesz dniówkę 200 hrywien… Tituszki zgadzały się na to bynajmniej nie ze względów politycznych. Oni nie mają świadomości politycznej. Po prostu chcieli zarobić.
Problem jednak w tym, że gdy władze zastosowały metody siłowe, to i Majdan zaczął wzmacniać skrzydło militarne, swoją Samoobronę, czyli tych ludzi, którzy potrafią przeciwstawić się przemocy. To niemłodzi już ludzie z doświadczeniem wojennym i ich militarne młodzieżówki. Wielu z nich walczyło na wojnie, np. organizacja UNA-UNSO, która weszła do Prawego Sektora, ma za sobą doświadczenie wojny w Abchazji, Czeczenii i Naddniestrzu. Młodzież również ma za sobą udział w obozach wojskowo-sportowych. Wychodzi na to, że ze wszystkich segmentów Majdanu, społeczeństwa obywatelskiego, opozycji politycznej, możliwość zbrojnej obrony istniała tylko u prawicowych radykałów. Niestety nie było innego wariantu. Wychodzi na to, że na czele sił Samoobrony stanęły ruchy radykalnej prawicy, choć trafiali się we władzach także ludzie o poglądach demokratycznych. Radykalna prawica jako najbardziej zauważalna i wyrazista starała się uzyskać monopol na Majdan. Jej przedstawiciele zaczęli chodzić w kamuflarzu, z pałkami, w hełmach. Stopniowo, wraz z eskalacją przemocy władz i wzmożeniem obrony Majdanu, zaczęli dominować. Gdy zaczęły się walki przy ul. Hruszewskiego, Prawy Sektor nie podporządkował się liderom opozycji i sprowokował atak na milicję, na dzielnicę rządową i gabinet ministrów. Zajął Dom Ukraiński. Liderzy opozycji przestali kontrolować sytuację na Majdanie. Zostali zmuszeni pójść za radykałami, pozostawiając im inicjatywę w sprawie dalszych działań. Od tego momentu najbardziej popularną siłą stały się Prawy Sektor i Samoobrona Parubija. W tym momencie w zasadzie obywatelski Majdan przestał istnieć. Jako związki zawodowe jeszcze we wrześniu formułowaliśmy krytykę działań milicji, krytykę Berkutu, wezwania do demokratycznej rewolucji, do walki o demokrację przeciwko reżymowi Janukowycza. To wszystko doszło do skutku, ale to nie my byliśmy sercem tego ruchu. Byliśmy obok albo wewnątrz tego ruchu, ale to nie my kontrolowaliśmy rozwój procesu.
Wolelibyście sami nieść sztandar rewolucji?
Nie mogę wypowiadać się w imieniu związku zawodowego, który jest organizacją pozapolityczną. Mówię od siebie jako jego lider. Z pewnością jesteśmy za suwerennością Ukrainy, przeciwko rosyjskiej agresji, przeciwko wariantom, w których Ukraina stałaby się niesamodzielna. Jednak z drugiej strony dosyć krytycznie odnoszę się do projektu umowy o stowarzyszeniu z UE. Dlaczego Janukowycz nie podpisał go w listopadzie? W ostatniej chwili z tego zrezygnował, choć cały rok dążył do jego podpisania. Mówił wszystkim: idziemy do Europy. Ostro łamał tych, którzy mogli przeszkodzić mu w jego podpisaniu, represjonował prorosyjskich polityków. Wsadził do więzienia Ihora Markowa, prorosyjskiego polityka z Odessy. I nagle, w ostatnim momencie, na tydzień przed szczytem w Wilnie, Janukowycz robi zwrot o 180 stopni i mówi: nie, w takim kształcie nie mogę tego podpisać. W otoczeniu Janukowycza były różne grupy wpływu: europejskie, rosyjskie. Z pewnością Janukowycz do ostatniej chwili targował się, kto zaproponuje najlepsze warunki kredytowania Ukrainy, bo realna ekonomia przeżywa głęboki kryzys i bez zewnętrznego kredytu byłoby bardzo ciężko. Janukowycz cały rok liczył na to, że jeśli podpisze umowę o stowarzyszeniu, to dostanie kredyt z Unii Europejskiej. A Unia ma własne problemy: Grecję, Hiszpanię, więc wyasygnować 3 miliardy dolarów nie jest tak łatwo. Tym bardziej dać je Ukrainie Janukowycza, który nie jest człowiekiem UE. Politycy i biznesmeni z UE nie chcieli dawać pieniędzy rządowi Azarowa, a Rosja gotowa była skorzystać z okazji i kredytu udzielić, żeby Janukowycz nie podpisał umowy. Lub pośrednio dać kredyt obniżając ceny gazu. Janukowycz nie doczekał się gwarancji kredytowych od Europy, dlatego dogadał się z Rosją.
Jest tu jeszcze jeden moment bardzo ważny dla mnie jako lidera związku zawodowego. To kwestia strefy wolnego handlu. Strefa wolnego handlu to bardzo niebezpieczna rzecz, szczególnie dla tych przedsiębiorstw przemysłowych, które istnieją w warunkach państwowego paternalizmu, państwowego wsparcia i ulg. Na przykład byłem na zebraniu kolektywu pracowniczego w fabryce imienia Artema w Kijowie. Produkuje się w nim odkurzacze, technikę i częściowo elementy uzbrojenia dla przedsiębiorstw rosyjskich. Jak pan wie, w Związku Radzieckim istniał jeden kompleks przemysłu zbrojeniowego. Był to łańcuch przesiębiorstw i spora liczba ukraińskich przedsiębiorstw po staremu uczestniczy w tym łańcuchu, w którym produktem końcowym będzie jakaś technika wojskowa – ukraińska lub rosyjska. Niektóre z tych przedsiębiorstw upadły, ale wiele nadal funkcjonuje. W związku z tym wyliczono, że jeśli Ukraina podpisuje umowę o stowarzyszeniu, to wskutek reakcji rosyjskich partnerów przedsiębiorstwa te zostaną zamknięte. Nastanie masowe bezrobocie. Dodatkowo produkcja niektórych przedsiębiorstw ukraińskich produkujących na rynek wewnętrzny niesie dosyć wysokie koszty i jest niskiej jakości. W związku z tym, gdy pojawią się tanie towary wysokiej jakości z Europy lub np. chińskie, to znowu miejscowe zakłady zostaną zamknięte i zwiększy się bezrobocie. To będzie katastrofa, bo wiele miast na Ukrainie za czasów Związku Radzieckiego powstało wokół ogromnych fabryk, w których pracują wszyscy ich mieszkańcy. Jeśli zamknie się zakład, miasto umrze; wszyscy z niego wyjadą.
Prawie tak jak w Polsce Łódź.
Dlatego możliwe, że przeciwnicy umowy o stowarzyszeniu z UE przygotowali Janukowyczowi analizę niebezpieczeństw dla gospodarki Ukrainy. Dotyczy to głównie wschodu, gdzie rozlokowane są wielkie przedsiębiorstwa. To też ważny czynnik. Ja oczywiście popieram integrację europejską, ale chciałbym, żeby miała ona miejsce przy określonym finansowym wsparciu Europy. Bo gdy zamykany jest jakiś zakład, gdy nie wytrzymuje konkurencji, to z socjalnego punktu widzenia jego pracownikom potrzebna jest dotacja, rekompensata. Na początku lat 80. w Anglii istniał problem przemysłu węglowego. Margaret Thatcher chciała zamknąć wszystkie kopalnie. Doszło do potężnego strajku brytyjskich górników. Strajk przegrał, a Thatcher postawiła na swoim. Przy tym jednak udało się uzyskać rekompensaty dla górników. Te pieniądze pozwoliły im przekwalifikować się i znaleźć inną pracę. To był poważny pakiet socjalny. Zatem jeśli stowarzyszenie z UE rodzi niebezpieczeństwo masowego zamykania ukraińskich przedsiębiorstw, to właściwe byłoby uzyskanie wsparcia socjalnego od UE, które by skompensowało szkody, do których może dojść.
Janukowyczowi Unia nie chciała udzielić wsparcia. Może nowym władzom chętniej go udzieli?
Naturalnie. Dlatego po części doszło do rewolucji. Europa myślała, czy nie udzielić wsparcia, ale uznała, że na pewno nie Janukowyczowi. Te pieniądze zostałyby rozkradzione – to jasne. Teraz u władzy są ludzie, którym UE ufa, uważa ich za swoich, prawdziwych Europejczyków. Jednak w listopadzie to był motyw do działania. Raz jeszcze wrócę do samego początku. Gdy mówię, że jestem za Majdanem, trzeba rozumieć, za jakim Majdanem, bo on się zmieniał. Dynamika była taka, że ludzie, którzy stworzyli Majdan w listopadzie, w styczniu już o niczym nie decydowali. A tych, którzy dominowali w styczniu i lutym, nie było w listopadzie. Oni pojawili się po radykalizacji sytuacji.
Rosła rola systemowej opozycji i grup zbrojnych.
Potężny segment Majdanu związany był z oligarchami, którzy weszli w konflikt z Janukowyczem i jego Rodziną. Oligarchowie w pełni poparli Majdan. Na przykład Dmytro Firtasz popierał Majdan przez dwa pierwsze miesiące, a potem zmienił stronę. Łatwo było to dostrzec. W listopadzie i prawie przez cały grudzień jego kanał Inter był najbardziej promajdanowy. W ostatnim tygodniu grudnia ostro zmienił front. Wtedy Firtasz dogadał się z władzą. Był taki moment, gdy w grudniu zebrał się Antymajdan. Premier Azarow przemawiał na wiecu Partii Regionów: “na naszych kanałach telewizyjnych nie usłyszycie ani słowa prawdy”. Tak mówi premier kraju! A co to znaczy? Kanał Inter to Firtasz. Kanał ICTV, Nowyj Kanał i STB to Pinczuk. Kanał 1+1 to Kołomojski. 5 Kanał to Poroszenko. Telewizja należy do oligarchów. Janukowyczowi pozostał tylko państwowy Perszyj Kanał, którego nikt nie ogląda, bo jest zbyt nudny. Wszystkie popularne kanały były przeciwne Janukowyczowi i Azarowowi, popierały Majdan.
Zaś ludzie, którzy trzy albo cztery miesiące walczyli na Majdanie, obecnie są niezadowoleni. Dlaczego? Bo oligarchowie starają się ten oddolny demokratyczny ruch rewolucyjny, do którego zalicza się także – bez dwóch zdań – Prawy Sektor, uspokoić i zatrzymać. Jest co do tego zgoda między oligarchami i nową władzą. Państwo nie może długo pozostawać w stanie chaosu. Obecnie na Ukrainie jest wiele grup zbrojnych. Prawie wszystkie uczestniczą w Majdanie albo w Antymajdanie. Ludzie mają dostęp do dużej ilości broni. Te grupy zbrojne są obecnie wykorzystywane do rozstrzygania sporów biznesowych. Sytuacja jest niebezpieczna. Przez cztery miesiące ludzie z zachodniej i centralnej Ukrainy, gdzie szaleje bezrobocie, żyli w Kijowie, na Majdanie. Tutaj dostali ubranie, jedzenie i broń. Oni nie chcą się rozchodzić. A każda władza dąży do porządku. Ta rola przypada obecnej koalicji, czyli Batkiwszczynie, partii władzy, i Swobodzie, której przypadły cztery ministerstwa.
Jutro ciąg dalszy rozmowy.
Michał Jasiński – tłumacz i publicysta zajmujący się tematyką wschodnią. Publikował m.in. w "Rzeczpospolitej" i portalu Rebelya.pl. W Kijowie jako korespondent z ramienia Fundacji Otwarty Dialog.
Рубрика "Блоги читачів" є майданчиком вільної журналістики та не модерується редакцією. Користувачі самостійно завантажують свої матеріали на сайт. Редакція не поділяє позицію блогерів та не відповідає за достовірність викладених ними фактів.